PASTWISKA

Film - Władysław Kudłacz


Rajdy zimowe


Narciarski rajd zimowy Śladami Dwóch Kardynałów, to wersja dla zuchwałych. Na nartach przejść tę samą trasę jest znacznie trudniej, choć zabiera to mniej czasu. Wielką rolę odgrywają warunki pogodowe, np. wiele godzin na tęgim mrozie, no i nie tak wiele osób potrafi sobie poradzić na nartach w dość wymagającym, zmiennym terenie Beskidu Niskiego. A przy tym czasem śnieg kopny lub dla odmiany lodoszreń, a innym razem topniejące resztki i wystające korzenie czy kamienie niczym pułapki, zwłaszcza na zjazdach. Niezawodne GOPR – Grupa Bieszczadzka, zawsze czuwało i może dlatego nigdy nikomu nic się nie stało.


Rajd I, eksploracyjny, to koniec lutego 2011 roku, tak aby spróbować, czy da się to przejść na nartach. Od rozstajnej lipy w Puławach Górnych ruszyliśmy w siedmiu, ukończyło czterech. Trzech z tych czterech (Edek, Jacek i Roman), to jedyni, którzy wzięli udział we wszystkich pięciu edycjach. Pogoda i śnieg – sprzyjające.


Rajd II, polarny, początek lutego (od tej pory zawsze pierwsza sobota lutego). Temperatura minus 22 - minus 25. Do tego wyżej wiało i prószyło śniegiem. Gmina rajd odwołała (nie chciała brać odpowiedzialności), ale części zuchwałych nie udało się zniechęcić. Wyszło niewiele ponad 10 osób, doszło 6. W schronisku PTTK w Komańczy ratunek w piersiówkach przyniesionych w plecakach. Śniegu nie brakowało.


Rajd III, szybki, najlepszy czas przejazdu – dobrze poniżej 6 godzin (od Puław Grn.). Rekordowa obsada – 27 osób ruszyło, ale doszło tylko 18.


Rajd IV, surrealistyczny. Na resztkach śniegu (słaba zima i do tego nagła odwilż). Z 17 osób na starcie, 15 dotarło do Komańczy (po raz pierwszy kobieta!). Surrealistyczny, bo scena przejścia przez połoninę Wahalowskiego Wierchu przypominała  trochę „Dwóch ludzi z szafą”Romana Polańskiego. Oni z szafą po plaży, a my na nartach pośród wysokich wysłych traw. Dało się tam jechać, bo w koleinach pasemka śniegu – z boku niewidoczne, stąd wrażenie…


Rajd V, 7 lutego, najpiękniejszy i najdłuższy. Nareszcie cały dystans, spod domu ludowego do Nazaretanek (PTTK nieczynny) na nartach, 7.20 godz. Ruszyło 25, dotarło 22 – rekord. Śnieg wspaniały, widoki piękne, słońce. A po drodze ażurowa pajęczyna ośnieżonych gałęzi. Często ażur poważniał – grube bukowe konary pod śniegowymi czapami. W wielu miejscach śnieżne baldachimy i okapy, wąwozy czy wręcz śnieżne tunele tworzone przez zamykające przestrzeń świeżo ośnieżone drzewa i krzaki. Las bajkowy, nie do opowiedzenia. Kto był – nie żałuje. A bigos u Nazaretanek – mistrzostwo świata!


Niech żałują Ci, którzy nie mogą czy nie potrafią wziąć w tym udziału. I szkoda, bo przed pięć latu liczyliśmy, że na mały jubileusz będzie około 50 uczestników.       

     

         Roman Kuźniar